Sylwester. Pierwszy sylwester od wielu lat, który spędzam z dziewczyną w domu. No ale trzeba było się oderwać od niej i dodać nowy wpis.
Gimnazjum. Wtedy zaczął się okres zastanawiania się nad swoim życiem, orientacją, planami na przyszłość. Przez cały okres gimnazjum uważałem się za homoseksualistę. Skoro podobały mi się osoby tej samej płci to byłem pewny, że właśnie taką osobą jestem. Lecz dlaczego miałbym być homoseksualistą skoro psychicznie uważam się za osobę przeciwnej płci. To był ciężki okres, nie mogłem pojąć kim tak na prawdę jestem. Okres gimnazjum mogę połączyć z liceum ponieważ nic nadzwyczajnego się nie działo przez te lata. Udawałem cały czas, nie mogłem się przecież przyznać i być uważanym za odmieńca. Traktowali by mnie wtedy jak osobę trędowatą. Więc ukrywałem swoje prawdziwe ja pod skorupą empatycznej dziewczyny. Bałem się zawierać związki w " życiu realnym " więc uciekałem w świat internetu. Tam w końcu mogłem być prawdziwym Gru, tylko z innymi zdjęciami. W internecie czułem się znakomicie, dogadywałem się z ludźmi, byłem lubiany. Oczywiście nikt nie wiedział prawdy, dlaczego miałem im ją wyjawiać skoro w końcu mogłem zaznać trochę szczęścia ? Zaczęły się pierwsze związki z kobietami, oparte tylko na kłamstwach, steku kłamstw. Przecież inaczej by mnie nie zaakceptowały, musiałem kłamać by kogoś zatrzymać przy sobie. Egoistyczne, wiem. Żyłem w swoim nowym, lepszym świecie przez kilka lat, przybywało znajomych, znajomości stawały się coraz bliższe. Wtedy poznałem Lusi, w sumie przypadkiem poszliśmy na skype, fajnie nam się rozmawiało więc powtarzaliśmy to kilkakrotnie. No ale nie o miłości miałem pisać tylko o moim problemie. Więc byłem z Lusi pół roku, po tym czasie wyjawiłem jej prawdę o sobie i czekałem aż mnie porzuci. Lecz ona tego nie zrobiła i właśnie dzięki niej zrozumiałem, że jestem transseksualistą K/M. Zacząłem dużo czytać o TS, wchodziłem na fora, czytałem różne wywiady z innymi ludźmi o podobnym problemie. Zdecydowałem się na operację, chcę w końcu być w pełni szczęśliwym.
cdn...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz